"Wszystko jest po coś" - to książka o życiu, cierpieniu, Bogu, rodzinie, miłości, przyjaciołach i o tym co nas kształtuje.
Znany ze szklanego ekranu dziennikarz zwierza się swojej koleżance po fachu. Opowiada o tym, jak otarł się o śmierć, kiedy w jego mieszkaniu wybuchł pożar. O straszliwym bólu, wywołanym poparzeniami i o wierze, która pozwoliła mu przetrwać najtrudniejsze momenty.
Z wielką prostotą wyznaje: „(…) był to sprawdzian zaufania do Boga. Wiary, że wszystko jest po coś, tak jak nie było bezsensowne męczeństwo Jezusa, który umarł na krzyżu”.
To książka, która niesie nadzieję; pokazuje, że Bóg jest obecny przy nas także wtedy, gdy cierpimy. A nawet że właśnie wtedy mamy największą szansę, by go spotkać. To także opowieść o ludziach, czasem anonimowych, którzy Krzysztofa Ziemca wspierali. To wreszcie wzruszająca historia miłości rodzinnej, dzięki której dziennikarz może wypowiedzieć zaskakujące wyznanie: jestem szczęściarzem.
Wybrane opinie o książce:
Opowieść o nadziei. Wszystko w niej jest prawdziwe, nawet szczęśliwe zakończenie.
Małgorzata Kożuchowska, aktorka
Tylko najszlachetniejsi przechodzą próbę ognia. Najbardziej poruszył mnie fragment o ofiarowaniu cierpienia za Ojca.
Przemysław Babiarz, dziennikarz
To książka o wyjątkowym człowieku, o jego wielkiej odwadze, sile i jeszcze większym sercu.
Adam Woronowicz, aktor
W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka…
Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka” – pisał bł. Jan Paweł II. Podczas Drogi krzyżowej my podążający za krzyżem próbujemy na nowo odszukać właśnie sens tych słów. Tak nieco na przekór czasom, w których żyjemy, sięgamy do wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat, które wciąż mogą być inspiracją do działań człowieka na ziemi.
Bo tylko w krzyżu można odnaleźć głęboki sens trudnych doświadczeń naszego życia. Często narzekamy bez powodu, bo nie umiemy docenić tego, co mamy. Ale zdarza się, że nagle wali się nasz świat… że przychodzi nam unieść ciężar, który wydaje się ponad nasze siły. A my zamiast go podnieść, w smutku poddajemy się. Zbyt szybko i zbyt często. Czy nie dzieje się tak dlatego, że czujemy się strasznie samotni i zagubieni, że brak w nas wiary? Czy my w ogóle chcemy jeszcze dojść do źródła – czy mamy pragnienie? Czy może uznaliśmy, że to wszystko nie jest już nam potrzebne?
Zapraszam do zakupu mojej Książki z rozważaniami na Wielki Post, dostępnej tutaj.
Opracowałem bardziej reportersko to o czym opowiadali mi bohaterowie telewizyjnych programów Niepokonani i Prwde Mówiąc. Wśród tych 12 bardzo krzepiących opowieści są m.in. Monika Kuszyńska, Jerzy STuhr, Eleni, Jasiek Mela czy Kuba Błaszczykowski. Polecam i zapraszam do księgarń. Tę książkę można traktowac jak "plaster na zbolałą ludzką duszę". Książke dedykowałem tym którzy szukają pocieszenia w trudym momencie i nie dostrzegają że pomoc jest tak blisko...
Doktor Wandę Półtawską zna cała Polska i pół świata, głównie z jej niezłomnych działań na rzecz obrony życia, ze świadectwa, jakie nam przekazała o obozie Ravensbrück oraz z niezwykłej przyjaźni z Janem Pawłem II. Jej mąż, profesor Andrzej Półtawski, pozostawał dotąd nieznany szerokiemu gronu, chociaż jest wybitnym filozofem, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, konsekwentnym propagatorem filozofii Karola Wojtyły, a także był bliskim współpracownikiem Romana Ingardena oraz przyjacielem naszego Papieża. Za Encyklopedią PWN możemy dodać jeszcze, że zajmuje się ontologicznymi podstawami poznania i działania, problematyką sporu realizmu z idealizmem i teorią świadomości.
Te kilka suchych faktów w żaden sposób nie oddaje tego, jakim niezwykłym człowiekiem jest Pan Profesor. Człowiekiem przez duże C. Filozofia dla życia to wyjątkowy i jak dotąd jedyny długi wywiad z Andrzejem Półtawskim. Dzięki dociekliwości dziennikarza Krzysztofa Ziemca wchodzimy w świat, który do tej pory znaliśmy jedynie ze spotkań i publikacji doktor Wandy Półtawskiej.
Książkę czyta się jednym tchem z fascynacją zarezerwowaną dotąd raczej dla książek beletrystycznych niż wywiadów z wybitnymi naukowcami. Z jednej strony świat filozofii, który wielu z nas kojarzy się z nieprzeniknioną tajemnicą, a z drugiej strony codzienne życie. Jeżeli w ogóle można mówić o codziennym życiu w potocznym rozumieniu w przypadku człowieka, który przyjaźnił się z Janem Pawłem II, blisko współpracował z Romanem Ingardenem i jest mężem osoby tak niezwykłej jak doktor Wanda Półtawska. To właśnie z jej błyskotliwych komentarzy z domieszką humoru poznajemy Pana Profesora jako męża, ojca i przyjaciela. Mimo tej pozornej lekkości przytaczanych anegdot z każdego zdania emanuje jej ogromna miłość i podziw dla Andrzeja Półtawskiego.
K.Z. To była miłość od pierwszego wejrzenia?
A.P. Nie wiem, chyba nie, ale dosyć szybko się rozwinęła.
W.P. Nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwsze spojrzenie może wzbudzić podziw i zainteresowanie, nawet fascynację. Ale to nigdy nie jest miłość.
K.Z. Ma Pan imponujący dorobek naukowy, a jednak pozostaje Pan zawsze w cieniu żony… Nigdy nie czuł się Pan urażony, kiedy przedstawiano Pana jako męża znanej doktor Wandy Półtawskiej?
A. P. Dlaczego miałbym czuć się tym urażony, skoro kocham i podziwiam własną żonę?
W.P. Ja obracam się wciąż w gromadzie różnych ludzi − mnóstwo pacjentów, grup młodzieżowych z marginesu społecznego. Jego męczy, gdy musi przebywać w „jakim bądź towarzystwie” i słuchać „byle czego”. Kiedyś żartobliwie powiedziałam o nim w telewizji „książę małżonek” i ku mojemu zdumieniu po paru godzinach otrzymałam telefon od jakiejś pani, czy on naprawdę jest księciem. Śmialiśmy się, ale tak naprawdę to ja zawsze wiedziałam, że on odbiega od przeciętnej miary mężczyzn i to mnie w nim zawsze zachwycało.