2013-06-10

Zło dobrem

Co powiedziałby nam dziś błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko? Jakie przesłanie miałby dla nas w dzisiejszych niełatwych przecież czasach? 

Co powiedziałby nam dziś błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko? Jakie przesłanie miałby dla nas w dzisiejszych niełatwych przecież czasach? Czy tak jak kiedyś przyciągałby na swoje kazania tłumy wiernych? Czy wciąż odprawiałby Msze Święte za Ojczyznę?

Te pytania nie dawały mi spokoju, kiedy znów w rocznicę jego męczeńskiej śmierci stałem przy jego grobie… I nie byłem tam sam. Było nas bardzo wielu, w kościele i wokół grobu, a nawet na przyległym placyku. I wciąż ktoś przynosił świeże kwiaty na grób.

To chyba w wyrazisty sposób pokazuje, że ten wyjątkowy kapłan ze swoim dziełem jest wciąż pośród nas, żywych, obecny. Choć chyba nadinterpretacją byłoby stanowcze stwierdzenie, że dziś stanąłby po tej czy innej stronie, że opowiedziałby się w tej czy innej tak ważnej dla nas sprawie.

Podczas nabożeństwa w 28. rocznicę śmierci księdza Jerzego bp Piotr Greger mówił od jego grobu, że przykład błogosławionego uczy nas wartości elementarnych, bez których życie chrześcijańskie jest nie do pomyślenia. Chodzi przede wszystkim o bezinteresowną miłość i o to, by nie dać się zwyciężyć złu, a zło dobrem zwyciężać.
Wiem, że ksiądz Popiełuszko to przykład żywej świętości. Skąd to się bierze, skąd tyle sił? Na pewno nie byłoby tej świętości, nie byłoby takiego kapłana, nie byłoby takiego wielkiego człowieka, gdyby nie dom i matczyna opieka, jaką pani Marianna otoczyła wszystkie swoje dzieci od ich najmłodszych lat. To piękna postać i tak pokazuje ją Milena Kindziuk w książce „Matka świętego”, w prezentacji której miałem okazję w przeddzień rocznicy śmierci Księdza Jerzego brać udział. To mama dała mu w domu rodzinnym – jak sama mówi – pierwsze seminarium. To ona nauczyła go modlitwy, miłości do Boga i Ojczyzny. Wychowała w wierze, wiedząc, że jej zasady przekładają się na życie. Jeśli są prawdziwe, nie mogą być oderwane od rzeczywistości. „On wiedział, że tak ma być i koniec!” – to słowa Marianny Popiełuszko. To ona nauczyła go żyć w prawdzie, za którą później zginął. Szybko pogodziła się z tym, że „utraci” syna, który w domu bywał coraz rzadziej, i wiedziała, że należy on do Boga, a nie do niej jako matki. Wreszcie wybaczyła zabójcom, mówiąc, że będzie się modlić o przebaczenie dla nich. Jest prawdziwie „matką świętego”, ale też – jak mówiono podczas spotkania – jest „świętą mamą”.

A ponieważ Kościół naucza, że każdy z nas jest stworzony dla świętości, to skorzystam z okazji i jeszcze raz głośno powtórzę, że nauczanie i postawa księdza Jerzego są wciąż bardzo aktualne. A może nawet bardziej niż wtedy, bo i sytuacja jest bardziej skomplikowana. Czyż nie jesteśmy uwikłani w złość, nienawiść i zazdrość? Czy nie za mało w nas ducha służby? Słowa, które stały się niemal mottem jego kapłaństwa – „zło dobrem zwyciężaj” – nic przecież nie straciły na znaczeniu. Bardzo dziś brakuje jego kazań, świadectwa i żywej obecności wśród nas wszystkich. Bo do niego – co warto podkreślić – przychodzili na początku lat 80. nawet niewierzący. Niektórzy się zresztą nawrócili, a o to wciąż przecież chodzi.



Idziemy nr 44 (373), 28 października 2012 r. 

 

 

 

 

Komentarze:

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz

(e-mail nie będzie publikowany)

Napisz do mnie

W tym serwisie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapamiętywanie i zbierania anonimowych danych dla celów statystycznych. Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.