2013-06-10

Wierzę w cuda

Nie bez powodu mówi się, że wiara czyni cuda! A my jesteśmy tylko narzędziami w rękach Boga. 

Od tragedii dzieliły ją dosłownie milimetry: 28-letnia Brazylijka, którą mąż przypadkowo postrzelił harpunem w głowę, może mówić o wielkim szczęściu. Stalowy hak przeszedł przez szczękę i dotarł do kręgosłupa. Grot uszkodził zęby kobiety, podniebienie i utkwił w okolicy pierwszego kręgu. Nie naruszył kluczowych organów. Rosa była dosłownie o włos od tragedii. Przeszła już operację i lekarze ufają, że wszystko skończy się dobrze.

A to nie jedyny tak ekstremalny przypadek w Brazylii. Miesiąc temu harpun wbił się w oko 31-letniego mężczyzny i dotarł do mózgu. Wydaje się nieprawdopodobne, ale tu też wszystko miało szczęśliwy finał. Nie tylko tam. W Polsce 25-latek z okolic miasta Łapy na Podlasiu naprawiał samochód. Wokół miał porozkładane narzędzia. Pechowy poślizg. Śrubokręt krzyżowy centralnie wbija się w czoło nad oczami. Dopiero w lusterku mężczyzna widzi, co się stało. I… znów wszystko zakończyło się dobrze. Mężczyzna żyje i pracuje. Wszystkie urazy czaszkowo-mózgowe niosą za sobą ryzyko uszkodzenia mózgu, w związku z tym operacje są bardzo skomplikowane. Wymagające koronkowej chirurgii i wielkiego doświadczenia lekarza.

A jak opisać to, co stało się w Bangladeszu? Tam nikt już nie liczył na cud, a ten jednak się wydarzył.

 

Więcej w wydaniu drukowanym "Idziemy" (nr 20/2013) oraz w wydaniu elektronicznym dostępnym na stronie eGazety.pl 

 

 

 

 

 

 

Komentarze:

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz

(e-mail nie będzie publikowany)

Napisz do mnie

W tym serwisie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapamiętywanie i zbierania anonimowych danych dla celów statystycznych. Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.